- Powiesz jej ? Czy ja mam jej powiedzieć !? - Powiedziała ostro mama, z głośnym tonem.
- Elizo... Obiecuję Ci, że z nią porozmawiam. Daj mi czasu.
- Co się dzieje ? - Zapytałam przytłumionym głosem.
- Nic Kasiu. Szykuj się do szkoły, bo się spóźnisz.
Byłam już niedaleko swojego Gimnazjum. Ciągle myślałam co się dzieje w domu... Co oni wiedzą, czego ja nie wiem ? Moje myślenie przerwało głośne trąbienie samochodu. Ledwo zdążyłam się odwrócić, a poczułam ogromny ból. Ujrzałam tylko światła samochodu.
Przebudziłam się w szpitalu, miałam zamiar już otwierać oczy, jednak usłyszałam kłótnię moich rodziców.
- Gdybyś jej wtedy powiedział, nie byłoby tego ! Wszystko twoja wina ! Nie chciałeś, więc masz ! - krzyczała mama.
- Co miałem jej powiedzieć ?! "- Kasiu, twoja mama nie jest twoją mamą" ? Wiesz jakby się poczuła ?
Miałam dalej udawać śpiącą... Lecz nie potrafiłam, zaczęłam momentalnie płakać. Nie chciałam już żyć.
- Kasia potrzebuje wypoczynku, proszę państwo o opuszczenie sali. - Powiedziała pracowniczka szpitala.
-Kasiu jak się czujesz? -zapytała pielęgniarka wymieniając mi kroplówkę.
Nie odpowiedziałam nic. Zakryłam twarz ręką i znowu się rozpłakałam. Miałam chęć powiedzieć jej, ze ma mnie nie ratować, ale wiem, ze nie posłuchałaby mnie, wiec dałam sobie spokój. Leżałam, płakałam aż w końcu usnęłam. Po jakiejś godzinie obudziłam się i poszłam do łazienki. Znalazłam żyletkę… wzięłam i pobiegłam do pokoju. Usiadłam i płacząc podcinałam sobie żyły… do pokoju weszła pielęgniarka, przeraziła się gdy zobaczyła ze jestem cała zakrwawiona. Zadzwoniła natychmiast po moich rodziców. Po 15 minutach moi rodzice byli już w szpitalu. Zaczeli ze mną rozmawiać że nie powinnam tego robić, a nie powiedzieli mi bo bali się mojej rekacij. Po godzinnej rozmowie zmęczona zasnęłam nie myśląc o tym co będzie dalej…
---------------------------------------------------------------
Sorki ze długo nic nie dodawaliśmy, teraz postaramy się już dodawać regularnie. ;)